Witajcie! No i w końcu, jestem w połowie :) Czas leci bardzo szybko, kurs językowy na prawdę intensywny. Sporo nauki dzień po dniu a i tak uczymy się tylko najważniejszych słówek, konstrukcji zdań. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie wyobrazić sobie zdawania egzaminu, a co dopiero pracy na obczyźnie, ale się nie zniechęcam. Od początku kursu już 2 osoby zrezygnowały, gdzie dodatkowo trzecia się zastanawia.Szkoda tych osób, bo najgorszym jest rezygnacja, nie znając reali na miejscu. Jak to wygląda w praktyce. Nasza czwórka dojeżdża codziennie samochodem ok 1,5 h w jedną stronę (czasem trochę krócej), 3 godziny dziennie spędzone w trasie/korku, na miejscu nauka 4 godziny, przyjazd szybko jakiś obiad czy coś i staramy się ok 2 h zagospodarować by coś ogarnąć, ale nie zawsze się da. Sam z dziewczyną co drugi weekend chodzimy na dodatkowe zajęcia, by bardziej gramatykę podszkolić, takze co drugi tydzien niemiecki mam codziennie. Niemniej jednak widać już pierwsze efekty, coraz więcej zdań, fraz łapiemy słuchając audycji, piosenek, oglądając filmy. Jeśli czegoś nie dosłyszę to spokojnie po zobaczeniu tekstu okazuje się ze większość słówek się już zna, Sam język medyczny dopiero zaczęliśmy od niedawna, także ciężko tutaj cokolwiek wyrokować, ale jestem dobrej myśli. Przez wiele lat nauki angielskiego nigdy nie spotkałem się z tak wymagającą, ale bardzo dobrze nauczającą Panią lektor, ona na prawdę robi rzeczy niemożliwe (chociażby tłumaczenie gramatyki). No i sama mowa, w końcu tworzymy zdania, proste, złożone, formy przeszłe itd. Fakt że przy bardzo złożonych zdaniach trochę trzeba się namyśleć, ale po mału wszystko się klaruje.
Nie mogę również się doczekać wyjazdu który zbliża się wielkimi krokami, w listopadzie będziemy mogli poznać szefową kliniki, Panią oddziałową, mentorów, współpracowników itd.oraz zobaczyć przyszłe mieszkania, lokalizacje i warunki pracy. Postaram się zrobić parę fotek i powrzucać, żebyście również byli na bieżąco.
Trzymajcie się !
Komentarze
Prześlij komentarz