Decyzja o wyjeździe nigdy nie należy do łatwych. Łatwiej jest, gdy się jest jeszcze względnie młodym, nie ma się zobowiązań, ma się motywację (aby uczyć się obcego języka). Znacznie łatwiej, gdy ma się kogoś, kto przetarł już szlaki (np rodzina w danym mieście). Wyjazd nawet do tak bliskiego kraju wiąże się z wieloma zmianami. Trzeba umieć się odnaleźć w całkiem nowych warunkach. Ogólnie migracja, czy to zarobkowa, naukowa itd jest określana jako bardzo ważnym czynnikiem stymulującym gospodarkę (oczywiście jeśli jest ona kontrolowana oraz ludzie którzy tam przyjeżdżają chcą coś robić). Niemcy są dość otwartym społeczeństwem, chociaż uważam, że już pomału zaczyna się to zmieniać. Dlaczego świadomie podejmuję decyzję o wyjeździe do kraju, w którym jest coraz mniej bezpiecznie? Wymienię kilka punktów :-)
- Zarobki, główny czynnik, co najmniej 4 razy większe niż u nas. Zarobki uzależnione są od skończonych kursów, stażów, praktyk, specjalizacji. Każdy skończony kurs to kilkadziesiąt a nawet kilkaset euro więcej. W Polsce po skończeniu specjalizacji słyszałem o max 200 zl podwyżki, za kursy nie ma już nic.
-Większa ilość darmowych kursów (za które uwaga płaci SZPITAL) Czasami za kursy, czy specjalizacje należy się dołożyć, a płatność 100% za kurs należy do rzadkości. W Polsce jak masz szczęście uda Ci się z izb pozyskać darmowe kursy, specjalizacje ale i tak za większość trzeba płacić z własnej kieszeni. Szpitale płacą tylko za obowiązkowe kursy (jeszcze :)
-Brak izb, prawa zawodu i w ogóle tego całego urzędniczego syfu. W Polsce by móc pracować musisz zapisać się do izb,które w zasadzie nie wiadomo po co istnieją. Ich działanie opisałem w poprzednim poście. Oczywiście członkostwo w takich izbach jest płatne, a jeśli nie pracujesz przez 5 lat tracisz możliwość pracy (mimo że dyplom dalej posiadasz, po 5 latach przerwy na nowo trzeba wykonywać praktyki i zdać egzamin zawodowy). W Niemczech można wrócić nawet po 20 latach do zawodu.
- Większa ilość mężczyzn w zawodzie. Zabrzmi szowinistycznie, ale praca z samymi kobietami nie jest przyjemną rzeczą (praktyki wystarczyły by to pokazać)
- Znacznie młodsza kadra medyczna, średnia wieku ok 25-35 lat zależy od szpitala (w Polsce średnia wieku pielęgniarki 50 lat i rośnie)
- Wielokulturowość wśród pracowników służby zdrowia. Większość nie jest rodzonym Niemcem, każdy skądś przyjechał, nikt nie jest u siebie. Dzięki temu człowiek nie czuje się tak obco, niż gdyby przebywał wśród samych Niemców. Temat rzeka, niestety fajnie jest, dopóki napływ multi-kulti jest kontrolowany, a sami wiecie jak to zaczyna tam wyglądać.
- Mimo, że biurokracji jest tyle co w Polsce, jest znacznie łatwiej cokolwiek załatwić. Urzędnicy są mili, pomocni i czasem nawet pożartują z petentem (a nie z petenta jak to u nas bywa).
- Większa życzliwość wśród ludzi, choć to zależy od tego na kogo się trafi, w Niemczech mamy większą szansę że trafimy na zgrany i pomocny zespół.
- Mniejsza ilość pacjentów do opieki. W Niemczech istnieją normy, ile pacjentów może przypadać na jedną pielęgniarkę (zazwyczaj w szpitalach kilku, słyszałem o max 4 na zmianę). Mimo to i tak jest tam sporo pracy :)
-Większa ilość personelu ogólnie. Znacznie więcej fizjoterapeutów, pielęgniarek, pomocy pielęgniarskiej. Wiele czynności, które w Polsce wykonuje pielęgniarka, tam zajmują się pomoce medyczne (kąpiele, karmienie itd.) Oczywiście pielęgniarka dalej musi umieć to robić, bo czasem się i tym zajmuje (taki zawód).
-Choć w Polsce również mamy dostęp do dobrego sprzętu (Dzięki Ci WOŚP!) To brakuje najbardziej podstawowych. Nie widziałem na oddziałach w Polsce podnośników i innych urządzeń, które pomagają podnosić, czy przewozić pacjenta. W Polsce wciąż zdarzają się łóżka z manualnym sterowaniem (!). Nawet jeśli zdarzy się dane udogodnienie, to pielęgniarki nie wiedzą jak tego używac bądź uważają że to strata czasu (Mamy u nas największy odsetek pielęgniarek z uszkodzonym odc. kręgosłupa lędźwiowego, ciekawe dlaczego).
-Więcej czasu na pacjenta. Choć czasem zapieprz jest spory, w wolnych chwilach jest znacznie mniej biurokracji i można spędzić czas przy pacjencie ( w Niemczech widok pielęgniarek siedzących i żrących ciastka z kawą jest rzadki, tylko w ramach przerwy).
-Zawód Pielęgniarza w Niemczech jest uważany za bardzo potrzebny i prestiżowy. W Polsce uważa się nas za zbędny sort. W Niemczech z doktorami często się mówi na Ty i nie widać tej różnicy między poszczególnymi zawodami na oddziale. Bardzo podoba mi się, że każdy członek zespołu spotyka się i omawia problem pacjenta wspólnie (najczęściej przed lub po obchodzie). W Polsce pielęgniarki dostają tylko zlecenia i tyle, nie liczy się to co mają do powiedzenia.
- Nauka języka. Nigdzie człowiek nie uczy się tak efektywnie i szybko niż przy codziennej styczności z nim. A na oddziale ciężko byłoby uniknąć porozumiewania się.
To jest moja subiektywna lista, jeśli coś mi się przypomni to dopiszę. Te kilka zdań w zupełności pokazuje, że zostając w Polsce z moim zawodem, najzwyczajniej w świecie będę się marnował. Ćwierć wieku już za mna a czas będzie płynął coraz szybciej...
Komentarze
Prześlij komentarz