
Jeśli myślicie, że w XXI wieku, w Europie niewolnictwo zostało całkowicie zniesione, to niestety ale opowiem wam historię z życia wziętą, o tym jak traktuje się pewnych ludzi pracujących w Niemczech. Żeby móc zrozumieć ten wpis i mieć pełną ciągłą wydarzeń polecam zapoznać się z następującymi wpisami: Agencje Pośrednictwa O naszym pośredniku Klinika Asklepios.
Jeśli już wiecie mniej więcej o co chodzi, to domyślacie się, żeplanujemy zmienić pracę. DO tego czasu wszystko poza warunkami pracy było względnie w porządku, pracodawca zadowolony itd. Niestety fala zwolnień doprowadziła do tego, że warunki pracy jeszcze bardziej się pogarszają (prawie codzienna praca w stresie i zwiększoną ilość pacjentów, cięższe stany itd). Doprowadzało to do takich sytuacji że dnia pierwszego kończyłem pracę z godzinnym opóźnieniem, nie mając przerw na śniadanie (które w Niemczech nie są płatne). I tak czas leciał, załatwialiśmy sobie nowego pracodawce.
Gdy znaleźliśmy takiego, co nas usatysfakcjonował, złożyliśmy wypowiedzenie, doszło do przełomu. Począwszy od Oddziałowej skończywszy na Przełożonej byliśmy atakowani, obrażani, wyszydzani. Jednym z ich argumentów jest to, że Firma pośrednicząca chciała za nas drakońskie pieniądze żebyśmy mogli zostać przez klinikę przejęci. Pieniądze Klinika zażądała od nas (ok 5 tys euro za osobę). Oczywiście przy okazji dowiedzieliśmy się, że klinika na nas tylko traciła (szkolenia, kursy), przez pierwsze miesiące nic nie robiliśmy, tylko pieniądze otrzymywaliśmy. Gdy byliśmy na kolejnym spotkaniu, zostaliśmy zapoznani z ich umową z pośrednikiem i stawkami oraz ofertą, że każdy z nas zobowiązuje się do zapłacenia 2700 euro za to byśmy mogli odejść. Oczywiście na drugą rozmowę wybraliśmy się tylko z naszym przedstawicielem tzn ,,Betriebsrat" który nadzorował rozmowę i mówił nam jakie kroki powinniśmy podjąć. Na całe szczęście ani w umowie ani też dodatkowo nie podpisywaliśmy żadnego zobowiązania. Więc tego typu żądania są niezgodne z prawem. Kamień z serca, ale nie zmienia to faktu, że ta sytuacja nie została rozwiązana. Myśle, że klinika będzie próbowała chociaż częściowo wywalczyć swoje należne pieniądze.
Tutaj kolejny raz przestrzegam przed jakimikolwiek pośrednikami, okazuje się że na każdym możliwym przypadku jesteśmy oszukiwani, czy też sprzedawani jako niewolnicy (klinika wyszła z założenia, że skoro zostaliśmy odkupieni, to będziemy dozgonnie im wdzięczni i swoje odpracowywać w bardzo ciężkich warukach za niskie pensje).
Druga rada, czytajcie koniecznie co podpisujecie, wszystkie dokumenty, jak nie wiecie co dokładnie coś znaczy, proście prawnika, czy też kogoś z rady zakładowej, oni są na szczęście po stronie pracownika i nas reprezentują.
p.s.. nalezy się wielki szacun dla moich współpracowników, większość stanęła po naszej stronie i angażują się jak nam pomóc, bez nich np nie wiedzieliśmy że na rozmowy tylko z reprezentantem trzeba iść. (Przełożona znana jest z mobbingu, wymuszeń, i oskarżania innych, przez co osoby słabsze psychcznie są mocno zestresowane), szkoda tylko że moja dziewczyna została również w to wpakowana....

Rzekomy rachunek pośrednika z pracodawcą.
Za tyle niewolnicy dzisiaj są wykupywani.
mobbing w niemczech to cos naturalnego, niestety
OdpowiedzUsuń